sobota, 27 lutego 2016

Rozdział 8 "Aby otworzyć nowy rozdział trzeba zamknąć stary"

*Julia*
Pobiegłam do pokoju po walizkę i zaczęłam pakować najważniejsze rzeczy. 
- Co Ty robisz? - zapytał Conte
- Wyjeżdżam do Włoch, do ich nowego domu. Wszystko raz na zawsze musimy wyjaśnić
- Beze mnie nie jedziesz. A co z Matylda?
- Jedzie z nami - uśmiechnęłam się.
- Za godzinę u mnie?
- Tak, zaraz będę kupować bilety na samolot - powiedziałam po czym skierowałam się po drugą walizkę, aby spakować ubrania mojej córki.  Gdy wszystko zabrałyśmy, wsiadłam w samochód i razem z moją córką udałam się pod blok przyjmującego Skry. Facundo spakował swoją torbę do mojego auta, odpaliłam auto i po 30 minutach byliśmy już na miejscu. Mieliśmy około godziny do odlotu, więc postanowiłam kupić nam kawę. Gdy z gorącą cieczą byłam już obok mojego chłopaka i córki, mój telefon wydał swój dźwięk.
- To Karol - zwróciłam się do Conte. Odebrałam połączenie.
- Julek! Gdzie ty do cholery jesteś? Pukam i pukam A Ty nie otwierasz! - krzyczał na mnie.
- Karol, tylko spokojnie. Muszę wyjaśnić pewną sprawę. Facu, ja i Matylda wylatujemy zaraz do Włoch, do moich rodziców nie bądź zły. Wyjaśnię ci wszystko jak wrócę. Powiedz Miguelowi, że to sprawa rodzinna. Kocham Cię chuderlaczku, pa! - powiedziałam i się rozłączyłam.
Nagle usłyszeliśmy komunikat o naszym samolocie. Po 4 godzinach lotu, byliśmy już na miejscu. Wzięliśmy taksówkę, która zawiozła nas pod wskazany adres.Bardzo stresowałam się zobaczeniem rodziców gdyż nie wiedziałam, jak im to wszystko opowiedzieć. Drżącą ręką nacisnęłam na dzwonek do drzwi a gdy już miałam odchodzić, ponieważ myślałam, że nikogo nie ma w domu  zobaczyłam swoją mamę.


- Julka?! Co Ty tu robisz? Skąd masz nasz adres?! - spytała
-  Mamo.. znam całą prawdę
- Jaką prawdę córeczko? - była w szoku
- Ty jej jeszcze nie znasz. Tak w ogóle to jest Facundo, mój chłopak.
- Wejdźcie do środka - wskazała ręką
- Twój mąż, a mój Ojciec oszukał nas. Chciał wykorzystać Matyldę, nawet Mateusza to wciągnął. Dlatego przyjechałam tutaj aby dokończyć tą sprawę oraz zakończyć ten rozdział w moim życiu raz na zawsze - powiedziałam. 
- Julka.. posłuchaj, jemu naprawdę jest potrzebna pomoc. Dlatego tutaj jesteśmy. 
- Ale nie w ten sposób! - krzyknęłam
- Rozumiem. Pojedziesz jutro ze mną do szpitala i tam wszystko wyjaśnimy. Na razie chodźcie pokaże wam gdzie będziecie mogli nocować. 
Mama zaprowadziła nas do dużego pokoju urządzonego w moim stylu. 
- To powinien być twój pokój, obok jest Matyldy - powiedziała
- Kocham Cię, naprawdę - przytuliłam się do niej. Wraz z Conte i Matyldą postanowiliśmy zwiedzić miasto. Wybraliśmy się na jeden z targów aby zakupić pamiątki oraz spróbować regionalnej kuchni. Moja uwagę przykuła piękna niebieska chusta z kilkoma złotymi elementami. Poprosiłam grzecznie sprzedawcę o obejrzenie a następnie wręczyłam mu kilka euro. Gdy tylko zgłodnieliśmy weszliśmy do pobliskiej restauracji. Każdy wybrał sobie coś innego. Matylda była bardzo szczęśliwa. Kiedy spożyliśmy posiłek udaliśmy się w dalszą wędrówkę. Nasze nogi doprowadziły nas aż do morza, które z góry wyglądało cudownie. Nagle mój telefon wydał swój dźwięk i przerwał piękną chwilę. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam zdjęcie Karola.
- Matyldzia.. nie chcesz pogadać z wujkiem  Karolem? - zapytałam
- Chce! Daj mi mamo! Proszę! - podałam jej mojego IPhone i razem z Conte wsłuchaliśmy się w rozmowę mojej córki z Kłosem.
- No tak wujku, pilnuje mamy i Conte..
-.........
- No tak, jest super..
-.......
- Naprawdę?
-....
- No Okej! To jej powiem. A co u Ciebie?
-...... 
- No dobrze, no to idź na trening. Pa!
 Oddała mi telefon i udaliśmy się w kierunku domu. Około 22, wszyscy zasnęliśmy..
Nazajutrz z samego rana wybrałam się wraz z mamą do szpitala. Wyjechałyśmy windą na 3 piętro i skierowałyśmy się do sali, w której przebywał mój Ojciec. 
- Julka?! Co Ty tutaj robisz? Jak się tutaj znalazłaś?  - był w szoku
- Tato, jak mogłeś mi to zrobić? Jak mogłeś wplątać Mateusza w te kłamstwa? Myślałeś, że nic mi nie powie?! 


- Zapłaciłem mu, przecież miał się nie wygadać - powiedział zaciskając zęby.
- Co prawda nie jesteśmy już razem, ale bardzo się cieszę, że zrobił to dla mnie i powiedział mi o twoich pieprzonych kłamstwach. Na dodatek jak mogłeś wplątać w to moją córkę? 
- Co na już nie jest niczemu winna?! - uniósł się - Julka, zrozum chciałem ją mieć przy sobie. Tyle lat spędziliśmy razem. Chyba tym razem posunąłem się zbyt daleko. 
- Nie to ja się posunęłam zbyt daleko, że Ci zaufałam. Nie wiem, czy jeszcze kiedyś Ci zaufam. Odchodzę Ojcze, nie zobaczysz już nigdy Matyldy, a tym bardziej ona Ci nie pomoże w niczym. 
- Julka wracaj! Julka! - krzyczał kiedy wyszłam z sali szpitalnej. Wróciłam do domu rodziców. Weszłam do kuchni i zobaczyłam jak Conte z Matyldą przegotowują śniadanie a przy okazji podsłuchałam ich rozmowę.
- A myślisz, że mama jest szczęśliwa? 
- Myślę, ze bardzo. W końcu ma nas - uśmiechnął się Conte. - A Tatą, który się pojawił nie dawno, nie przejmuj się - pocieszał ją
- Jak na na razie to jesteś moim Tatą - wtuliła się w niego a ja z ukrycia zrobiłam im zdjęcie. - Mamaaaaaa! - krzyknęła Matylda i wskoczyła na moje ramiona.
- Zostaniesz dzisiaj z babcią? Chcemy z Facundo pozwiedzać jeszcze miasto, bo jutro wylatujemy. Dobrze?
- Dobrze - pokiwała głową na zgodę. 
Około 12 wróciła moja mama. Poinformowałam ją, ze pójdziemy zwiedzić Rimini oraz że wrócimy późno. 
- Córeczko, jak tylko Ojciec wyzdrowieje przylecę do Polski zgoda? To nie ma sensu. Wieczne kłamstwa i wybryki - nic nie mówiąc przytuliłam się do niej. 
Spakowałam swoją podręczną torebkę i wraz z moim chłopakiem udałam się na miasto. Doskonale bawiliśmy się zwiedzając Rimini. Postanowiliśmy się wybrać na plażę, a gdy tylko Conte zobaczył boisko do siatkówki porwał mnie tam. Pożyczyliśmy piłkę od pewnej polskiej pary jak później się okazało, była to Asia Wołosz wraz ze swoim mężem. 
- Od razu ci mówię kochanie, że nie umiem grać profesjonalnie mimo, że pochodzę z rodziny Kłosów! - krzyknęłam tuż przed zagrywka.
- Dasz radę! Wierzę w Ciebie dawaj! - powiedział a ja podrzuciłam i uderzyłam piłkę z całej siły. Argentyńczyk nie zbyt dokładnie przyjął ją a swój atak posłał w aut. 
- 40% przyjęcia 5% ataku! - krzyknęłam z drugiego końca boiska
- Oj tam! Bywa, już nie bądź taka wredna. Mam nadzieję, ze nie wpiszesz tego w moje statystyki przed kolejnym meczem!
- No nie wiem, zależy czy będzie Pan wystarczająco grzeczny - droczyłam się z Conte. 
- Oj będę, ale najpierw.. - podniósł mnie do góry a następnie przerzucił przez bark. Po chwili wylądowaliśmy na ciepłym piasku. Chłopak musnął moje usta A ja pogłębiłam pocałunek gdy nagle ktoś zasłonił mi całe słońce. Grupka włoskich kibiców napadła na Facundo prosząc go o zdjęcie i autograf w zeszycie. Po 15minutach wróciliśmy do naszej gry. Cudem, ale naprawdę cudem wygrałam z Conte 16:14. Podziękowałam Asi za piłkę oraz wymieniliśmy się numerami telefonu. 
Byliśmy cali od piasku. Argentyńczyk ponownie wziął mnie na swoje ramiona i tym razem bez porozumienia ze mną wbiegł do morza. Ludzie patrzyli na nas jak na idiotów. Następnym naszym przystankiem była restauracja znajdująca się tuż przy plaży. Zamówiliśmy makaron ze szpinakiem.
Około 21 wróciliśmy do domu. Wzięłam długą i relaksująca kąpiel. Kiedy skończyłam, zeszłam do kuchni aby zrobić sobie kakao. Gdy usiadłam na tarasie z ciepłą cieczą i okryłam się cienkim niebieskim kocem nagle obok mnie znalazł się Conte, który zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Wiedziałam do czego prowadzi jego gra.
- Matylda.. - wyszeptałam
- Śpi - zapewniał mnie
- Jak kto? Która jest godzina? 
- 22:20 - uśmiechnął się 
- Już tak późno? 
- No trochę siedziałaś w tej łazience.. - posmutniał
- Sypialnia? - puściłam mu oczko a on wziął mnie na barana i zniósł do pokoju. Szybko pozbyliśmy się ubrań. Conte na każdym kawałku mojego ciała składał pocałunki. Po kilku minutach zasnęliśmy..



*Znajdowałam się w ciemnym pomieszczeniu. Ból jaki sprawiał mi każdy ruch był niedotrzymania. Dotknęłam swojej prawej strony brzucha. Poczułam jakiś opatrunek. Nagle usłyszałam strzały. 
-Policja! Jesteście zatrzymani za Handel narządami! - krzyczeli policjanci. Wtedy zdałam sobie sprawę, że moje życie wisi na włosku*

- To tylko sen! - uspokajał mnie Conte.
- Skąd wiesz? Dlaczego Ty nie śpisz?
- Nie mogę spać. Kocham patrzeć na Ciebie.
- Oj już się Tak nie podlizuj - wtuliłam się w siatkarza i ponownie zasnęłam..
Obudziłam się około 9:35. Zeszłam na dół aby przygotować sobie i reszcie śniadanie, lecz Conte wraz z moją mamą uprzedził mnie. 
- Dzień dobry! - powiedziałam wchodząc do kuchni.
- Cześć kochanie - wpił mi się w usta przyjmujący Skry. 
- Jak się spało? - zapytała mama
- A nawet dobrze, dziękuję - uśmiechnęłam się. 
- Wiecie, co ja pójdę obudzić Matylde. Już późno, a za niedługo lecicie - powiedziała z uśmiechem mama. - Julka! Szybko! - nagle rozniósł się głos. Wbiegłam do pokoju, który zajmowała moja córka. 
- Co się stało? - zapytałam wchodząc
- Matyldy nie ma...

-----------------
Damdamdam..
Chyba nikt nie spodziewał się takiego zakończenia. Dziękuję Natasiakowi za pomoc w napisaniu rozdziału, zresztą jak zawsze! :)
Jak myślicie co stało się z córką Julki? 
Niech każdy kto przeczytał zostawi komentarz! ;)
Komentarz = motywacja! ;)
Do soboty! 

9 komentarzy:

  1. Bardzo sie cieszę że moja dramaturgia Ci się spodobała i użyłaś jej do napisania rozdziału :D
    Te chwile romantyczne były takie urocze! Też tak chcę! ♥ :(
    Ten sen mnie zszokował, ale co się stało później... Gdzie jest Matylda?!

    http://natasiak.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zawsze mi pomagasz! :) dowiesz się w 9! ;)

      Usuń
  2. Te romantyczne chwile Julki z Conte :d Mrmrmrmr :D
    Wszystko oki,tylko kudrde jak jej nie ma? O.o
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział xd w sam raz na dobranoc :-D ale czekam niecierpliwie na kolejny :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mrrr te chwile romantyczne mrr <3 Lubie to xD he he. (kropka nienawiści?)
    Łejt!? Łejt!? Jak to nie ma Matyldy!? Co!?
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń