sobota, 6 lutego 2016

Rozdział 5 "To miłość"

*Julia*
Trening minął dość szybko. Każdy zawodnik otrzymał statystki po ostatnim meczu a Miguel porównywał je z poprzednimi. Nagle podszedł do mnie Conte i objął mnie. Przez moje ciało przeszedł cudowny dreszcz.
- Co Ty na to.. dziś 20:00, Ty i ja. Restauracja i spacer. Będę o 19:30 po Ciebie - wyszeptał
- Jestem na tak.. - powiedziałam w jego stronę. Gdy siatkarz odszedł ktoś stanął obok mnie i bardzo mnie wystraszył. Nim się obejrzałam był to Karol.
- Kłos! Do jasnej cholery! - krzyknęłam a wszyscy obecni na hali dziwnie na mnie spojrzeli. - czego chcesz zapytałam.
- Zapytać Cię, jak tam układa się z Facu - zaśmiał się
- To nie oznacza, ze od razu musisz mnie straszyć! Z Facu? No nawet dobrze, możesz przyjechać do mnie po treningu?
- Tak, odłożę tylko torbę do domu po drodze - odpowiedział a pokiwałam głową na zgodę. Gdy trening się zakończył spakowałam laptopa i ruszyłam w kierunku domu.
Zgodnie z obietnicą, Karol po kilku minutach zjawił.
- No i co się dzieje między wami?
- Przespaliśmy się - uśmiechnęłam się. Kłos był w szoku. Przez chwilę nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa. Po chwili zastanowienia w końcu się odezwał.
- Ale.. Ale.. Ale jak to?!
- Normalnie, jak chłopak z dziewczyną. Coś w tym złego? Eh.. może trochę wypiłam.. ale to nie zmienia faktu, ze chyba się w nim zakochałam. Dziś wychodzimy do restauracji.
- Proszę Cię.. nie zrób nic głupiego.. - przytulił mnie dwumetrowy Kłos
- Dobrze. A co z Matyldzią?
- Jeśli Ci to nie będzie przeszkadzać, zostanie z nami jeszcze dziś. Rano ją do Ciebie przywiozę. - powiedział a ja przystałam na jego propozycję - Wiesz ja już będę leciał, miłego wieczorku z Conte. Do jutra! - wyszedł.
Do randki z Conte miałam jeszcze 6 godzin. Stanęłam przed szafą zapchaną ciuchami jednak stwierdziłam, ze nie mam co ubrać. Szybko zabrałam torebkę, kluczyki do auta i kartę kredytową i ruszyłam w kierunku galerii Olimpia. Gdy weszłam do niej, zmierzyłam w kierunku mojego ulubionego sklepu gdzie zobaczyłam piękną, czarną  sukienkę. Porwałam ją do przymierzalni. Leżała idealnie. Zabrałam towar oraz zapłaciłam za niego i opuściłam sklep. Spojrzałam na zegrarek. Miałam jeszcze kilka godzin więc postanowiłam podejść do kosmetyczki w celu zrobienia paznokci hybrydowych. Kiedy były gotowe, zabrałam swój zakup do samochodu i wróciłam do domu. Zamówiłam sobie obiad, ponieważ moja lodówka od kilku dni świeci pustkami a nigdy nie mam czasu aby zrobić zakupy. Gdy kierowca knajpki, w ktorym zamówiłam posiłek, przywiózł go a ja następnie spożyłam postanowiłam zająć się moimi włosami. Wyprostowałam je a następnie nałożyłam na nie lakier. Ubrałam sukienkę oraz wysokie czarne szpilki, by choć trochę dorównać wzrostem do siatkarza. Gdy byłam gotowa, do drzwi zapukał Facundo. Był on ubrany w elegancką koszulę w kratkę oraz w spodnie typu "rurki".
- Wyglądasz przepięknie! -powiedział witajac sie
- Dziękuję bardzo, to miłe. To co jedziemy? - zapytałam na co pokowił głową. Ruszyliśmy na osiedlowy parking, gdzie było zaparkowane auto chłopaka. W restauracji byliśmy po 20 minutach.
- Co dla państwa? - zapytał kelner
-  2 Lampki czerwonego wina, łososia w sosie koperkowym oraz tiramisu - powiedział Conte, bez uzgodnienia ze mną.
- Dziękuję, za zamówienie. Posiłki będą podane do 30minut.
- Naprawdę pięknie wyglądasz - powiedział łapiąc mnie za rękę.
- Dziękuję - zarumieniłam się
- Po kolacji zabieram Cię na spacer dobrze? - pokiwałam jedynie głową na zgodę. Kolację zjedliśmy w miłej atmosferze, co chwilę o czymś rozmawiając.
- Naprawdę pyszny łosoś - powiedziałam do siatkarza.
- Zawsze do biorę, gdy tutaj jestem - uśmiechnął się. - świetnie tutaj gotują.
Facu puścił oczko do kelnera, który przyniósł do naszego stolika wielki bukiet kwiatów.
- To dla Ciebie Julka, mam coś jeszcze, ale to później. - powiedział. Po spożyciu posiłku wyszliśmy z restauracji i ruszyliśmy w stronę parku, gdzie znajdowała się mała cukiernia a tuż przed nią mały nakryty stoliczek, na którym stały 2 duże świeczki i 4 małe róże. Podeszlismy do stolika. Conte wstał i wręczył mi pudełeczko, w której znajdowała przepiekna czarna bransoletka z zawieszką w kształcie czterolistej koniczyny, na której widnialo moje Imię.

 Chłopak podszedł do mnie, spojrzał mi w oczy i.. 
 - Julko, czy zostaniesz moją dziewczyną a jeśli się uda w przyszłości narzeczona a następnie żoną i matką moich dzieci? - zapytał A ja miałam łzy w oczach.
 - Tak..! - to było jedyne co wykrztusiłam z siebie.. 

*Facundo* 
Wkońcu mogłem ją nazwać swoim skarbem. W końcu mogłem jej powiedzieć, ze bardzo ją kocham. W końcu mogłem być najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. 

 - Jedziemy do domu? Chłodno się robi.. - powiedziałem i objąłem Julkę ramieniem. 
 - Możemy jechać. Jutro Karol przywiezie Matyldę. 
 - Przyjadę do Was po porannym treningu, dobrze? - uśmiechnąłem się. - Dobrze - pokiwała głową.. Odwiozłem Julię do domu i sam wróciłem do swojego. Wziąłem szybki prysznic i po kilku minutach byłem już w swojej sypialni. Napisałem do Julki.. 
 "Dziękuję za dziś. Kocham Cię. Conte".
 Natychmiast otrzymałem wiadomość zwrotną. 
" Ja także, bransoletka jest śliczna. Dobranoc ;*" 
Po odczytaniu smsa zasnąłem. Obudziłem się około 8. Zaspałem na trening. Szybko zabrałem z lodówki jogurt a z salonu spakowaną torbę i ruszyłem na halę.
 - No pięknie! - Przywitał mnie Falasca 
- Przepraszam trenerze, miałem małą awarię w domu - skłamałem, przecież nie przyznam się, że zaspałem. 
- 20 kółeczek a potem rozgrzewka - uśmiechnął się 
- Dobrze trenerze! - krzyknąłem zaczynając pierwsze kółko wokół sali. Nagle na trybunach zobaczyłem Matyldę. Musiała przyjechać z Karolem. Gdy Miguel nie patrzył wyszedłem na trybuny i przywitałem się z małą. 
 - Hej, pamiętasz mnie? 
- Dzień dobry.. - powiedziała niepewnie
 - Pan Conte?! 
- Tak to ja! - przybiłem jej żółwika na co zaśmiała się.
 - Czemu tak sama siedzisz? 
- Czekam na mamę, powinna być za godzinę, tak wujek Karol powiedział.
 - Wiesz.. twoja mama, to naprawdę świetna dziewczyna wiesz? 
- Wiem, ale zawsze była moją siostrą tylko.. 
- CONTE! - krzyknął trener. 
- Muszę iść, odwiedzę was dzisiaj. Do zobaczenia - pomachała mi Pobiegłem dalej. Jeszcze 15 kółek.. powtarzałem sobie w myślach. Gdy skończyłem, zabrałem piłkę i razem z Nico Uriarte zacząłem ćwiczyć odbicia. Dzisiejszy trening nie należał do moich ulubionych. Wystawa sytuacyjna. Odliczałem tylko minuty do końca treningu. Gdy nadszedł koniec popatrzyłem w stronę trybun, lecz ani Julki ani Matyldy tam nie było. Poszedłem zrezygnowany do szatni, gdy nagle zza rogu wybiegła córka Julki i zaciągnęła mnie do swojej mamy a mojej dziewczyny.
 - Matyldzia - przykucnęła Julka. - Masz tutaj 5 zł. Tam na dole jest sklepik idź kup sobie coś do picia jeśli chcesz. 
- Dobrze, zaraz wrócę! Podszedłem do Julki i musnąłem jej usta. Nagle usłyszeliśmy kilku zawodników oraz trenera. 
 - No no no! - krzyknął Nico - Gorzko, gorzko! - zaczął Karol a inni przyłączyli się do niego i także zaczęli krzyczeć. 
- No proszę, czyżby ta awaria nazywała się Julia Kłos, Conte? - zaśmiał się Falasca. 
- Oj trenerze, bez przesady! - machnąłem ręką. 
- Szczęścia młodzi! Julka.. tylko mi go tam nie rozpuszczaj! Gdy Matyldzia wróciła, a ja byłem już przebrany pojechaliśmy do mojego domu. Pomogłem córce Julki w odrobieniu lekcji. W końcu zmieniła szkołę, więc musiała po nadrabiać zaległości. Kiedy upuściłem salon udałem się do kuchni gdzie moja dziewczyna coś kombinowała w kuchni. - Co robisz? - zapytałem - Obiad, kurczak w sosie borowikowym - uśmiechnęła się a ja podszedłem do niej, objąłem ją w pasie i pocałowałem. Nagle zadzwonił telefon Julki. Podałem jej go. 

- Halo? - ... 
- Tak przy telefonie  ...
 - Ale jak to?! 
 - Rozumiem.. -
- Do widzenia - odpowiedziała płacząc.. 
- Co się stało? - zapytałem 
- Mój tata.. jest chory.. ma raka...

---------------------------
Przepraszam za brak notatki! 

20 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jejy to jest cudowne *0* Jula. facu czy Matyldzia super! <333 Jaki rak co?! Ja się pytam!? Egrr xd
      Czekam na wiecej
      Buziol ;*

      Usuń
  2. Jeeeejkuuu! Jakie to romantyczne! Conte rzeczywiście się postarał, ale nie dziwie się, oboje zasługują na swoją miłość <3 Czytając to wyobraziłam sobie ich razem w restauracji, jeszcze to wyznanie, ze chcialby z nią zalozyć rodzinę... <3 Szkoda, ze rozdział tak się skończył... :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurdeeeee Natka! Ten rozdział jest taaaaki mega <3
    Jeju są ze sobą! 💪💪💪💪
    Jeśli to zepsujesz, to nie żyjesz :*
    Strasznie podoba mi sie jak Facu pyta się o to czy Julka zostanie jego dziewczyną, narzeczoną, żoną i matką jego dzieci ^^
    Cały super, tylko ta końcówka.. Musiałaś zepsuć, no musiałaś.. :(
    Czekam na następny <3

    http://nie-placz-ze-cos-sie-skonczylo.blogspot.com/
    http://oczywojtka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To po 6 i 7 umrę :((
      Musialam ich w końcu połączyć ♡

      Usuń
  4. Cudowny..
    Tylko taka smutna końcówka..ale mam nadzieję, że wszystko się ułoży..

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę extra rozdział. Cieszę się ze Julia jest z Conte. Cieszę się też że Matylda zaakceptowała to że Julia jest jej mamą. Dobrze że Conte pomaga Juli w opiece nad Matyldą. Życzę miłego weekendu i pozdrawiam. Weny Życzę. Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ze jesteś! :) to miłe!
      Narazie się im układa! :)

      Usuń
  6. Jestem!!! Tak szczerze, czytałam wszystko regularnie i bardzo wciągnęła mnie ta historia, lecz nie miałam jak skomentować... Już się poprawia ;D ;P
    Dobrze, że Matylda poznała prawdę o swoim pokrewieństwie z Julką... Fajnie, że wreszcie Julka i Facundo zdecydowali się na związek. Conte wie, jakie zobowiązanie podjął wiążąc się z kobietą z dzieckiem, lecz jak widać, na szczęście się tego nie boi. ;) Karol --> wujek idealny ;D Hahhaha no to Falasca spostrzegawczy jest...awarie przybierają różne imiona xD Ale ojciec Julii...może to błędna diagnoza?może to taki etap choroby, z którego uda Mu się wyjść?...
    Czekam na kolejny ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju! Cieszę się, ze jesteś! ♡
      Karol jeszcze pokaże na co go stać! Conte tak samo! ;)

      Usuń
  7. Bardzo fajny rozdział :-) dużo miłości (bukiet róż, kolacja i zamówienie to co lubi,wręczenie jej bransoletki i oficjalne pytanie o wspólnym związku). Nie zabrakło śmiechu (trening, spóźnienie na trening, spotkanie Julki w obecności części zespołu i żółwie pożegnanie z Matyldzią) niestety ten rozdział kończy się smutnym kontekstem (Julka dowiaduje się o chorobie taty) w tym rozdziale mimo że jest krótki był wszystko :-) bardzo mi się podobał :-D czekam na kolejne rozdziały :-*

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajny rozdział :-) dużo miłości (bukiet róż, kolacja i zamówienie to co lubi,wręczenie jej bransoletki i oficjalne pytanie o wspólnym związku). Nie zabrakło śmiechu (trening, spóźnienie na trening, spotkanie Julki w obecności części zespołu i żółwie pożegnanie z Matyldzią) niestety ten rozdział kończy się smutnym kontekstem (Julka dowiaduje się o chorobie taty) w tym rozdziale mimo że jest krótki był wszystko :-) bardzo mi się podobał :-D czekam na kolejne rozdziały :-*

    OdpowiedzUsuń