sobota, 30 kwietnia 2016

Rozdział 17 "I że Cię nie opuszczę aż do śmierc"

*Julia*
- Cholera jasna! - denerwuje się gdy przez zasłony mojej sypialni przenikają promienie słońca. Przewracam się na drugi bok i patrzę na zegarek, który wskazuje 7:38.  Niespodziewanie do mojej sypialni wpada Ola, Manu Conte oraz Vatsana.
- Ola? A Ty nie z małą? - zapytałam zdziwiona.
- Wiktoria została u dziadków. Przecież nie mogłam opuścić ślubu mojej najlepszej przyjaciółki! - powiedziała.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się.
Vatsana wraz z Manu pociągnęła mnie za rękę i zaprowadziła do łazienki.
- Masz 20 minut na ogarniecie się. My w tym czasie przygotujemy śniadanie. - powiedziała siostra Conte. Po 20 minutach byłam już w jadalni przebrana w luźniejsze ubranie z związanym kokiem na głowie.
- Jedz - Ola podała mi miskę płatków owsianych. 
Z niechęcią spożyłam posiłek. Gdy skończyłam udałam się do pokoju aby przygotować fryzurę oraz paznokcie. 
- Ślicznie wyglądasz - powiedziała moja mama stojąc w drzwiach.
- Dziękuję - obróciłam się w jej stronę.
- Mam coś dla Ciebie - podała mi pudełeczko. - To dla Ciebie ode mnie. Otwórz. - powiedziała. Zgodnie z prośbą otworzyłam małe niebieskie pudełeczko, w którym znajdował się łańcuszek na kostkę. Widniała na nim dzisiejsza data. Od razu go założyłam.
- Dziękuję - przytuliłam rodzicielkę. Zeszłam na dół gdzie znajdowała się moja suknia ślubna. 


Ola oraz Manu pomogły mi ją założyć po czym Vatsana zrobiła nam w trójkę zdjęcie "z kija". 
- A ja? Ja też chcę! - Wyrwała się Matylda ubrana w krótką niebieską sukienkę. 
- To chodź do nas szybciutko - powiedziała Ola. Zrobiłyśmy masę zdjęć.
- Wrzucę dopiero po ślubie - powiedziała. - Wiesz, tak aby nie zapeszyć, czy jak to się mówi - uśmiechnęła się Francuska pochodzenia Azjatyckiego. 
- Wyglądasz ślicznie, naprawdę - powiedziała Manu. Nagle zauważyłam, że Ola stoi smutna. Wzięłam ją na rozmowę.
- Co się dzieje? 
- Nic, po prostu Ci zazdroszczę.. - przyznała.
- Przecież doskonale wiesz, że już za kilka tygodni to Ty będziesz na moim miejscu.
Gdy tylko wszystkie byłyśmy gotowe wsiadłyśmy do auta i ruszyłyśmy do kościoła, gdzie czekali na nas już goście oraz Facundo z Karolem.
- Gotowa?  - zapytał.
- Tak - uśmiechnęłam się i weszliśmy do kościoła. Wiele znajomych Facundo patrzyło na mnie a moi na niego. Nagle zobaczyłam mojego Ojca. W duchu poczułam się lepiej niż przed przyjazdem tutaj. W rogu kościoła zauważyłam Wronę. Byłam przeciwna zaproszeniu akurat jego, ale skoro cała drużyna to cała. Lepiej nie robić głupich i nie potrzebnych kłótni. Nawet nie zorientowałam się kiedy doszliśmy pod ołtarz.
- Witam wszystkich zgromadzonych. Zebraliśmy się tutaj, aby połączyć węzłem małżeńskim Facundo Conte i Julię Kłos. Aby ślubowanie było zgodne, podajcie sobie prawe ręce i powtarzajcie za mną. - powiedział ksiądz. - " Ja Facundo.."
 
- Ja Facundo | Ja Julia | biorę Ciebie Julio za żonę | biorę Ciebie Facu za męża | i ślubuję Ci | miłość | wierność | I uczciwość małżeńską | Oraz ze Cię nie opuszczę | aż do śmierci | Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący | w trójcy jedyny i wszyscy święci | - Facundo . możesz pocałować pannę młodą! - wtedy On musnął moje usta A wszyscy obecni w kościele wstali i zaczęli bić brawo.


Wyszliśmy z kościoła a nasi znajomi i nasza rodzina na nasz widok zaczęli klaskać w dłonie uradowani i obrzucali nas drobnymi ziarenkami ryżu. Delikatnie muskam wargi Facundo, ale po chwili podeszliśmy razem do gości aby  wysłuchać życzeń. Następnie udaliśmy się samochodami na salę weselną, gdzie wykonaliśmy nasz pierwszy taniec po którym został podany obiad oraz lekkie przekąski. Zabawa trwała w najlepsze. Razem z wynajętym fotografem udaliśmy się na sesję ślubną a przy okazji na spacer. Gdy wróciliśmy nasi goście spożywali kolację a my przyłączyliśmy się do nich. Później nadszedł czas na rozmowy z naszymi gośćmi. Na początek podeszliśmy do rodziny Conte.
- Gratuluję Wam młodzi - powiedziała moja teściowa.
- Dziękujemy, mamo - odpowiedział mój mąż. Przez chwilę jeszcze rozmawialiśmy na różne tematy oraz wyjeździe do Argentyny. Nagle prowadzący zespołu muzycznego poprosił nas na środek. Była już 24:02 więc był czas na rzucanie krawetem i welonem. Gdy wszystkie panny ustawiły się i zaczęły chodzić w kółko rzuciłam welonem. Złapała go Ola. Była bardzo szczęśliwa. Przytuliłam przyjaciółkę i zeszłyśmy na bok. 
- A teraz czas na panów! - powiedział muzyczny. Panowie tak samo jak dziewczyny ustawili się w kółku. Kiedy Facu obrócił się w celu sprawdzenia kto złapał jego krawat. Bez żadnych niespodzianek zdobył go Karol. Para oraz my zostaliśmy na parkiecie i zatańczyliśmy romantyczny taniec. Około 3:33 nasi goście zaczęli opuszczać salę i udawać się do hotelu. Z racji tego iż było to tylko jednodniowe wesele nasza impreza zakończyła się. 
Rano koło 9:40 obudziło mnie pukanie do drzwi. Conte nie chętnie wstał, założył spodnie i otworzył naszemu rannemu ptaszkowi. 
- Tataaaaaa - wydarła się Matylda a ja szybko schowałam się pod kołdrę. 
- Co ty tutaj tak wcześnie?
- Nie mogłam spać, mogę zostać z Wami? - zapytała
- Tak możesz - nagle poczułam jak ktoś siada mi na nogi.
- Matylda! - wydarłam się na co ona zaśmiała się. 
- Przepraszam mamo - przytuliła mnie. Po kilku minutach wstałam i ubrałam się w luźny dresa włosy związałam w warkocza. Spakowałam walizki i w trójkę ruszyliśmy do wyjścia...

*Tydzień później* 
- Mamo wstawaj..- próbowała  obudzić mnie Matylda
- Jeszcze 5minut.. proszę..
- Za 30 minut musimy jechać na lotnisko. Tak  tata powiedział. - wstałam w momencie.
Kilka minut po po 45 minutach, wyruszyliśmy w kierunku Łodzi. 
- Macie wszystko? - zapytał mój mąż.
- Tak, wszystko - powiedziałam i chwyciłam Matyldę za rękę. 
Usiedliśmy na krzesełkach i czekaliśmy na odprawę. Około 13:40 zapowiedziano nasz samolot. Szybko odbyliśmy odprawę i wsiedliśmy do Boeinga lecącego do Argentyny. Po wystartowaniu Matylda zasnęła a Facu objął mnie ręką i obejrzeliśmy film. Gdy wylądowaliśmy obudziliśmy Matyldę i wyszliśmy na płytę lotniska gdzie czekała na nas Cami. 
-Witaj kochana! - przywitałam się. 
- Witaj, nareszcie jesteście! Chodźcie tam na parkingu mam samochód. Gdy byliśmy już w domu rodzinnym mojego męża, przywitał nas jego Ojciec - Hugo.
- Chodź - pociągnął mnie Facu i zabrał do sypialni. 
- A Matylda? - zapytałam
- Matylda będzie w pokoju z Cami - uśmiechnął się. Moja córka przybiegła za nami. Wszyscy razem wyszliśmy na balkon skąd był widok na panoramę miasta. 
- Chodźmy tam! - powiedziała mała i pociągła nas ze sobą. 
Spacerowaliśmy po plaży trzymając się za ręce. Matyldzia biegła przed nami i bawiła się najlepiej na świecie. Po chwili Facu przerzucił mnie i wylądowaliśmy na ciepłym piasku. Chłopak musnął moje usta. Gdy zaczął mnie łaskotać zaczęłam kopać go po tyłku. Podniósł mnie i szliśmy dalej. Uśmiecham się do niego, zakochana nieco bardziej niż trzydzieści sekund temu. 


- Czasami w życiu zdarzają się rzeczy, których nie planujemy. Tak właśnie było z nami. Wszystko, co możemy teraz zrobić, to pogodzić się z tym i zacząć układać nowy plan. - powiedział
- Przecież Każda chwila jest dobra, aby zmienić swoje życie. A ja to zrobiłam, dzięki Tobie - musnęłam jego policzek.  Następnym naszym przystankiem była mała restauracja znajdująca się tuż obok plaży. Zamówiliśmy kurczaka z sosem oraz sałatką. Około 19 wróciliśmy do domu. Zmęczona Matylda szybko zasnęła w pokoju Cami a my postanowiliśmy obejrzeć kolejny romantyczny film. Zasnęłam szybciej niż skończył się. Facundo odłożył laptopa, dał rękę na brzuch oraz przytulił mnie do siebie..

----- 
I Mamy ślub, podróż poślubną i wiele innych rzeczy! 
Krótko po krótko, ale wolę rozlożyć to wszystko na więcej rozdziałów :)
Do soboty!
ZOSTAW KOMENTARZ!    

niedziela, 24 kwietnia 2016

Rozdział 16 " Tuż przed ślubem" + ważne info niżej!

*Julia*

Tydzień przed ślubem..

Zostawienie wszystkiego na ostatni moment, było najgorszym pomysłem na jaki kiedykolwiek wpadłam. Na szczęście w przygotowaniach pomaga mi Ola oraz moja mama. Dziś wybieramy się po zamówioną suknię ślubną do salonu Łodzi.
- Jest piękna - powiedziała Ola. - sama bym taką chciała.
- Doczekasz się, spokojnie - uspokajałam przyjaciółkę.
Gdy tylko zapłaciłam  za sukienkę udałam się do kosmetyczki, w  celu przygotowania makijażu na mój dzisiejszy wieczór panieński. Kiedy byłam już gotowa w trójkę wróciłyśmy do domu. Na 15:30 miałam umówioną u ginekologa. 
- Facu, mam dziś wizytę. Idziesz ze mną? - zapytałam
- Tak, pewnie - odpowiedział zdecydowany.
- To za godzinę bądź gotowy - ucałowałam go w policzek i poszłam zrobić obiad.  Po spożytym posiłku udałam się do łazienki aby ubrać przygotowane wcześniej ubranie.
- To co jedziemy? - zapytał Conte
- Tak, prowadzisz? 
- Tak - odpowiedział i splótł nasze dłonie. 
Po 15 minutowej podróży byliśmy już w gabinecie doktor Mróz. 
- O Państwo Conte! - powiedziała uśmiechnięta. - Przepraszam, przyszli państwo Conte! - poprawiła się.
- Dzień dobry, dziś usg tak? - zapytałam 
- Dokładnie tak. Proszę podwinąć bluzkę i położyć się - poleciła na co ja wykonałam jej prośbę. Lekarka
przełożyła sprzęt do mojego brzucha i pojeździła chwilę po nim.
- Chcecie posłuchać serduszka? - zapytała na co Facundo chwycił moją dłoń. Słuchaliśmy serca naszego dziecka przez kilka minut. Nie kryłam łez szczęścia tak samo jak mój narzeczony. 
- A wszystko z małym w porządku?  zapytał
- Tak, to jest początek 5 miesiąca - odpowiedziała.
- Czyli nie ma zbytnio przeciwwskazań aby odbył się wieczór panieński?
- Nie ma. Jednak zaleciłabym urządzić wieczór w domu. Nie wiadomo jak zareaguje mały. Wybraliście już imię? - zapytała
- Matt Junior Conte - wyrwał się Facu
- Bardzo ładnie - uśmiechnęła się. - Ogólnie to na kolejną wizytę zapraszam za miesiąc. No i oczywiście widzimy się na ślubie - powiedziała. 
- Do zobaczenia! - powiedzieliśmy razem i opuściliśmy gabinet trzymając się za ręce. 

- To co, dziś ostatni dzień wolności skarbie? - zapytał
- Nie do końca, bo ślub dopiero za tydzień - odpowiedziałam
- Szkoda, ze nie dało się zrobić tego tuż przed - posmutniał
- Lepiej teraz niż później na szybko - pocieszyłam go. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku domu. Zjedliśmy wspólny pod wieczorek po czym ubrałam się do wyjścia na wieczór panieński. Turkusowa sukienka idealnie pokazywała mój zaokrąglony brzuch. 
- No no, kochanie! Wyglądasz ślicznie - podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. 
- Dziękuję, Ty również wyglądasz nieziemsko przystojnie - powiedziałam zapinając mu guziki koszuli pod szyją. - Kto będzie u Ciebie?
- Cala SKRA, i kilka moich znajomych - odpowiedział. - A u Ciebie?
- Twoje siostry, Dziewczyna Nico, Vatsana, Ola, Daga, Paula i kilka dziewczyn ze Studiów. - uśmiechnęłam się. 
- Tylko nie szalejcie za bardzo - pogroził mi palcem na żarty. 
- Dobrze, leć już, bo się spóźnisz - musnęłam jego usta po czym wyszedł. 
Przygotowałam przekąski i napoje. Około 19:30 do drzwi zapukały dziewczyny. 
- No witam - powiedziałam gdy weszły do mojego mieszkania.
- No hej! - powiedziały chórem. 
- Siadajcie w salonie - wskazałam na przygotowany stół.
- Mamy coś dla Ciebie - podały mi pudełko . - Otwórz. - Rozpakowałam
pięknie zapakowane pudełko. Moim oczom ukazało się kilka gadżetów na dzisiejszy wieczór a wśród nich mini czerwona sukienka. 
- Jest śliczna - wydusiłam po chwili. - Ale teraz nie traćmy czasu. Częstujcie się a ja przygotuje coś do picia.

Dziewczyny włączyły muzykę a ja udałam się do kuchni. Po chwili na tacy przyniosłam sok dla mnie i Oli a dla reszty Redlery. Zabawa trwała w najlepsze, oglądałyśmy nasze zdjęcia za nim poznałyśmy naszych mężów. Nagle narzeczona Karola źle się poczuła i wyszła na chwilę na taras. 
- Julka! Cholera! Dzwoń do Karola! Zaczęło się - zaczęła krzyczeć Ola.
- Już się robi, dziewczyny dzwońcie na pogotowie! - rozkazałam
- Julka, pośpiesz się proszę.. - błagała przyjaciółka.
- Usiądź tutaj - posadziłam ją na krzesło obok po czym wzięłam telefon i wybrałam numer do Karola. - Halo Karol! Szybko jedź do szpitala, Ola zaczęła rodzić! - wykrzyczałam.
- Cooo!? Przecież Ola ma dopiero termin za 9 tygodni! Zaraz będę - powiedział i się rozłączył. 
Czekałyśmy na karetkę około 5 minut. Lekarz dyżurny karetki szybko zabrał moją przyjaciółkę do szpitala a ja oraz siostra Facundo pojechałyśmy tuż za nimi samochodem. Gdy zobaczyliśmy Kłosa oraz Conte pod salą porodową szybko tam pobiegłyśmy. 
- Julka, kochanie - przytulił mnie Conte, od którego było czuć alkohol.
- No to mieliśmy super wieczór -zaśmiałam się. Około 23:30 z sali wyszedł lekarz.
- I Co? - poderwał się Karol.
- Dziewczynka. Pana narzeczona była bardzo dzielna. - powiedział lekarz
- Mogę je zobaczyć? - zapytał
- Tak oczywiście - powiedział. - Jeśli Państwo także chcą to nie ma problemu - zwrócił się do mnie i Conte. 
- Dziekujemy - odpowiedziałam a on udał się dalej.
Weszliśmy do sali gdzie leżała szczęśliwa Ola trzymająca małą kruszynkę.
- Chodź, nie bój się - zwróciła się do Karola. 
- Wiecie już jak ja nazwiecie? - zapytał Facu.
- Hmm - zastanowił się Karol. 
- Wiktoria? - zapytała Dudzicka.
- Wiktoria znaczy zwycięstwo, a ja jestem już wygranym mając Was dwie. - przytulił swoje kruszynki do siebie. 
- My nie będziemy Wam przeszkadzać, wpadniemy jutro. Dobranoc - powiedziałam i razem z przyjmującym udaliśmy się do samochodu. Do domu wróciliśmy przed północą. Zjedliśmy kanapkę i wypiliśmy gorące kakao. Umyłam się po czym wtuliłam się w tors mojego narzeczonego. 
- Nie mogę się doczekać kiedy nasz synek przyjdzie na świat - powiedział.
- Ja też. Może pojedziemy w poniedziałek po wyprawkę dla małego? - zapytałam
- To może po treningu? 
- Dobrze. Prezes znalazł już kogoś na moje miejsce? - zapytałam
- Jest jakiś młody chłopak, ale powiedział, ze gdy tylko wrócisz to on będzie Ci tylko pomagał - poinformował mnie.
- No to dobrze. A jak treningach z z Blainem?
- Nie ma źle, poprawiłem swoją zagrywkę - powiedział uradowany. 
- To dobrze. Przepraszam kochanie jestem zmęczona. 
- Dobranoc - dał mi buziaka w policzek po czym zasnęliśmy. 
Rano zaraz po śniadaniu wzięłam moj stary pamietnik i zaczęłam pisać

"Jestem szczęśliwa.
Wchodząc na Energię on wylał na mnie swoją kawę.
Wydarłam się na niego a on popatrzył na mnie jak na idiotkę. zapytałam czy mnie rozumie i ominęłam go. Po chwili jednak ujrzałam go ponownie. Nasz pierwszy pocałunek był inny niż wszystkie. Wtedy po raz pierwszy poczułam coś czego nie czułam z nikim innym. To on wysłuchał mnie. To on pokochał Matyldę jak własną córkę. To on kocha mnie jak szalony tak samo jak ja. To on oświadczył się w bardzo nietypowy sposób, ale za to tam gdzie spędzamy połowę swojego czasu.To ja noszę jego dziecko pod moim sercem. Niestety to on zostawił mnie na prawie 4 miesiące przez brednie Wrony, lecz to ja wybaczyłam mu. To ja już za tydzień będę jego żoną. Panią Conte. To on już za 3,5 miesiąca zostanie szczęśliwym tatą Matt'a Juniora Conte. To my przetrwamy najtrudniejsze momenty. To my kochamy się najbardziej na świecie" 


Gdy skończyłam zamknęłam pamiętnik. Ubralam się w luźne rzeczy, spakowałam torebkę i ruszyłam w kierunku szkoły Matyldy. Po 30minutach byłam na miejscu. 
- Dzień dobry - zwróciłam się do nauczycielki.
- Dzień dobry. Pani jest mamą Matyldy tak? - zapytała uśmiechnięta.
- Dokładnie tak. Chciałabym zabrać dzisiaj córkę wcześniej - powiedziałam
- Oczywiście, nie ma problemu. Matylda spakuj swoje rzeczy - zwrocila sie do mojej córki. Matylda spakowała swój plecak i wyszła z klasy. 
- Gdzie jedziemy? 
- Do cioci Oli, wczoraj urodziła taką malutką dziewczynkę. Taką jak kiedyś byłaś Ty. A później zabieram Cię na wielkie lody ci Ty na to? - zapytałam 
- Jestem za, a mogę jechać z przodu? - zrobiła kocie oczka.
- Pewnie, ze tak. Wsiadaj - otworzyłam auto po czym odjechaliśmy ze szkolnego Parkingu... 

---------------
WAŻNE! 
1)Bardzo przepraszam za to, ze rozdział jest dopiero dziś, ale bloger po prostu lubi platać figle i usuwać połowę rozdziału. 
2) Mam coraz mniejszą motywację do prowadzenia bloga, bo coraz mniej komentarzy się pojawia. Rozumiem, ze niektórzy z Was mają jakieś egzaminy, ale wystarczy jedno słowo lub zwykłe " :) ". To naprawdę bardziej mnie zmotywuje.
3) Zaniedlugo historia zakończy się, ale spokojnie powoli powstaje nowy blog! :)
4) Rozdział dedykuję dla dziewczyn : Wiktoria, Natasiak, Julka! 

sobota, 16 kwietnia 2016

Rozdział 15 "Wyjasnijmy to" +przeczytaj notkę!

*Julia*
- I co? Potrafiłaś mu tak wybaczyć po 4 miesiącach?! - krzyknęła moja przyjaciółka.
- Kocham go. Naprawdę go kocham. Jesteśmy już tyle ze sobą więc to jest chyba normalne, ze mu wybaczyłam. Wiem, ze teraz nie jest jakoś idealnie, ale odbudujemy to razem - uśmiechnęłam się.
- Rób jak chcesz pamiętaj, ze we mnie i w Karolu zawsze masz wsparcie - Ola poklepała mnie po ramieniu.
- Dziękuję. Dziś jeszcze czeka nas rozmowa z Andrzejem, ale damy radę. A ty który już miesiąc? - zapytałam
- Ja już na półmetku, jestem w połowie 7 - powiedziała po czym pogłaskała się po brzuchu.
- Macie już wybrane imię? - zapytałam
- Nie, nie chcieliśmy wiedzieć jaka płeć. Wolimy mieć niespodziankę - uśmiechnęła się blondynka. - A wy już wiecie?
- Tak to ma być chłopczyk - wyciągnęłam z torebki zdjęcie usg.
- Ojejku, jak malutki! - wzruszyła się.
- To prawda. Jest malutki. Słuchaj, a co z waszym ślubem?
- Ehh, Karol tak bardzo to odwlekał, ze bierzemy ślub dopiero gdy urodzę - nagle posmutniała.
- Nie martw się, będziesz śliczną panną młodą! - próbowałam ją pocieszać.
- Dziękuję - odpowiedziała.
Około 17:30 Ola opuściła moje mieszkanie. Postanowiłam posprzątać przed powrotem Facundo, ponieważ dziś przeprowadza się do mnie. Wzięłam kilka rzeczy, które nie są mi potrzebne i włożyłam je do pudła. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi. To Conte, który gdy tylko mnie zobaczył dosłownie wyrwał mi pudło z rąk. - Kochanie, mogłaś poczekać na mnie - powiedział po czym musnął mój policzek.
- Sama też dam radę. Ciąża to nie żadna choroba.
- Dobrze, ufam Ci. Gdzie Matylda i Twoja mama? - zapytał
- Na górze, robią razem pracę plastyczną do szkoły - powiedziałam.
- Dobrze, to ja po nie pójdę, a Ty przygotuj się do wyjścia - powiedział dość tajemniczo. Po chwili moja mama i córka były już w salonie.
- W takim razie zapraszam do samochodu - powiedział mój narzeczony po czym objął mnie w talii. Kiedy wsiedliśmy do samochodu ruszyliśmy w kierunku centrum a następnie zatrzymaliśmy się na jego obrzeżach. Na jednej z działek stał duży, szary dom.
- Chodźcie, zapraszam - powiedział po czym chwycił mnie za rękę. Gdy zbliżyliśmy się bliżej Facundo wyciągnął klucze, otworzył drzwi i zapalił światło w całym domu. Moim oczom ukazała się ogromna kuchnia w zielono-kawowych kolorach z wielkim białym stołem połączona z salonem w odcieniu jasnej pomarańczy. Spojrzałam na mojego narzeczonego po czym ruszyliśmy zwiedzić inne pomieszczenia. Dom składał się z 4 sypialni, 2 łazienek, kuchni, salonu połączonego z jadalnią oraz piwnicy. Wyszliśmy na piętro, którego schody po prowadziły nas do pokoju Matyldy. Był urządzony w ciemnych odcieniach z jaskrawymi elementami. Następnie udaliśmy się do naszej sypialni, która znajdowała się na końcu korytarza. Gdy weszliśmy do pomieszczenia na jego środku stało wielkie szare łóżko z elementami fioletu. Obejrzałam pokój bardzo dokładnie i nagle zobaczyłam rozsuwane drzwi. Otworzyłam je. Prowadziły do pokoju naszej najmniejsze pociechy - naszego synka. Usiadłam na bujanym fotelu i dotknęłam swojego brzucha a Conte objął mnie ramieniem.

 
- Kocham Cię - wyszeptałam. 
- Ja Was też - pocałował mnie w czubek głowy.
Po kilku minutach opuściliśmy naszą sypialnie i ruszyliśmy do pokoju mojej mamy. Na pomalowanych na niebiesko ścianach wisiało wiele naszych wspólnych zdjęć. Kiedy wyszliśmy już na zewnątrz Facundo powiedział:
- Możemy zacząć się już przeprowadzać - uśmiechnął się. 
- To może, zacznijmy od jutra? Co wy na to? - zaproponowała moja mama gdy wsiadaliśmy do samochodu. 
- Jestem za - powiedział. 
- Widzę, że nie mam nic do gadania. Od jutra zaczynamy.  - powiedziałam niezbyt zadowolona. Do domu wróciliśmy około 20. Matylda była tak zmęczona, ze od razu poszła spać. Ja i Conte posiedzieliśmy jeszcze chwilę przed telewizorem po czym także zasnęliśmy. Około 10 kiedy Facundo przyniósł mi śniadanie, obudziłam się.
-Kochanie, to już czas. Musimy jechać i raz na zawsze wyjaśnić sprawę z Wroną.
-Dobrze, ale proszę, nie bądź zbyt porywczy- Powiedziałam wiedząc, że w przypływie złości lepiej Facu nie wkraczać w drogę.
-Dla ciebie wszystko. Nadal nie rozumiem, jak mogłem być taki głupi i uwierzyć w te wszystkie brednie.

-Och, już wiesz ze jest wszystko w porządku. Jedźmy.
Tak jak powiedziałam, tak zrobiliśmy. Kilka minut później byliśmy przed mieszkaniem Andrzeja. Nie mogłam w to uwierzyć, że zaraz spojrzę mu prosto w oczy. Facundo powiedział, że musi zrobić jeszcze jedna rzecz przed wejściem do bloku. Zobaczyłam, jak odpala papierosa. Nigdy wcześniej jeszcze nie widziałam żeby to robił, więc pobiegłam do niego z pytajacym wyrazem twarzy.
-Och... Przepraszam, Twoje oczy są zbyt piękne żeby na to patrzeć.
-Natomiast Ty jesteś zbyt piękny aby umrzeć na raka płuc, odpowiedziałam i zabrałam go za rękę do środka.

*Facu*
Nacisnąłem dzwonek do drzwi. Gdy zostały otworzone, Andrzej ze zdziwieniem popatrzył na mnie i Julię.
-Czeeeeść? Co tu robicie?-zapytał zdezorientowany.
-Siema, stary! Przyszedłem odwiedzić mojego ulubionego kumpla z klubu! -Odpowiedziałem sarkastycznie.
-No dobra siadajcie, zrobię kawę.
Cały czas się uśmiechałem jak gdyby nigdy nic, chodź mój organizm był jak jedna wielka bomba zegarowa.
Po kilku minutach nadszedł czas na rozmowę.
-Julka gratuluję, który miesiąc?- zapytał Andrzej.
-Chyba dobrze powinieneś o tym wiedzieć, skoro spaliśmy ze sobą! - W jej głosie słychać było irytację.
-Emmmm....
-Andrzej, ja już wszystko wiem. Nie wiem po co Ci to było, aby mnie tak okłamać i zniszczyć nasz związek i chyba nigdy tego nie pojmę, jak można być takim hipokrytą- odpowiedziałem. Siatkarz zamiast okazać jakąkolwiek skruchę, zaczął... się śmiać. 
-Hahaha, to była świetna zabawa! - Wyciągnąłem rękę aby go uderzyć, ale Julka mnie powstrzymała. 
-Kochanie, nie warto. Wychodźmy stąd. Nie mogę dłużej patrzyć na tego kolesia... - wyszliśmy z jego mieszkania i udaliśmy się do naszego samochodu.
- To co pizza? - zapytała nagle Julka
- Masz ochotę? 
- I to wielką, nie daj się prosić - mruknęła do mnie zachęcająco. 
- No dobrze, ale potem idziemy na spacer - powiedziałem.
- Jestem za, jedźmy - położyła swoją dłoń na moje kolano po czym ruszyliśmy z pod bloku Wrony. Na miejscu byliśmy po około 15 minutach. Weszliśmy na 2 piętro galerii handlowej gdzie znajdowała się " Pizza Hut".
- Dzień dobry, co dla państwa? - zapytała kelnerka
- Małą pizze "cztery sery" - odpowiedziałem na co Julka skarciła mnie wzrokiem.
- Przepraszam, po prosimy dużą pizze " cztery sery" - poprawiła mnie.Przez kilka minut siedzieliśmy w ciszy robiąc coś na telefonie. Kiedy nasz posiłek był już gotowy rzuciła się na niego jak Reksio po świeże mięsko. Zrobiłem jej przez to kilka zdjęć, po czym jedno wylądowało na instagramie. Postanowiła się odegrać na mnie przez co poczekała odpowiedni moment, aby wykonać fotografię aby wrzucić ją do internetu.  Dużo śmialiśmy się z zabawnych sytuacji z okresu gdy się poznaliśmy. Po skończeniu posiłku zrobiliśmy szybkie zakupy w "Piotr&Paweł" po czym wróciliśmy do domu. Matyldy oraz mamy Julki nie było w domu.
- To jesteś pewna, że chłopczyk? - zapytałem?
- Tak, jestem bardzo szczęśliwa - odpowiedziała po czym wtuliła się we mnie.  - A myślałaś już od imieniem? Bo ja nawet trochę - powiedziałem.
- To jaka twoja propozycja?
- Matt Junior Conte - uśmiechnąłem się. 
- Jestem za. Śliczne imię! - powiedziała po czym musnęła mój policzek.
- A może.. pobierzemy się za miesiąc? - zapytałem nagle.
- Wiesz ile to załatwień?
- Pakuj torebkę, jedziemy do parafii - rozkazałem. Około 16:30 byliśmy już w gabinecie wikarego.
- Witam Was młodzi! - powiedział ksiądz Norbert - Co Was do mnie sprowadza?
- Chcielibyśmy ustalić datę ślubu, najlepiej w przyszłym miesiącu - powiedziała Julka
- 16 czerwca odpowiada? -zapytał
- Tak, super. Nie możemy się doczekać - powiedziałem.
- No to do zobaczenia! - pożegnał nas.
Wróciliśmy do domu. Matylda oglądała bajkę a ja przygotowałem lekką kolację dla nas wszystkich. 
- Mamo..  za miesiąc się pobieramy - powiedziała Julka
- Chcesz zaprosić tatę?
- Myślisz, ze powinnam? - zapytała moja przyszła żona
- To zależy od Was - zwróciła się do mnie.
- Mamy dużo czasu zobaczymy - chwyciłem Julkę za rękę. Przez całą kolację rozmawialiśmy na temat przygotowań do ślubu. Kiedy Julka i Pani Martyna zmywały naczynia ja poszedłem do pokoju Matyldy aby opowiedzieć jej bajkę, tak jak każdego wieczoru..

--------
MAMY TO!
Jak myślicie jak dalej będzie postępował Andrzej? Julka i Facu wkrótce wezmą ślub! 
Dziękuje za 10tys. Wyświetleń!
Dziękuje Natasiakowi, pomimo nerwów za napisanie fragmentu z Andrzejem!
Trzymam kciuki za wszystkich gimnazjalistów (również za siebie)! 
Do następnego!
P.S
Rozdziały będą w soboty o 22!