sobota, 2 kwietnia 2016

Rozdział 13 "Przegany mecz"

*Facu*

Kilka dni później..
Dziś przyszedł czas na rozegranie drugiego meczu z Zenitem Kazań w Łódzkiej Atlas Arenie. Przez ostatnie dni Matyldą zajmowała się mama Julki, która wróciła już na stałe do Polski i rozwiodła się ze mężem. Dlatego też ja i Julka mieliśmy wieczory tylko dla siebie. 
- Julka! - krzyczę z sypialni. - Gdzie jest moja koszulka meczowa?
- Pewnie leży w tej stercie prania do wyprasowania w salonie - odpowiedziała.
Szybko poszedłem do leżącej sterty ubrań i wygrzebałem swój strój meczowy. Wziąłem żelazko i wyprasowałem go. Około 13 ja, Julka, Matylda oraz pani Martyna wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku łódzkiego hotelu. Po prawie godzinnej jeździe byliśmy na miejscu. O 16 mieliśmy zebranie drużyny po czym wyszliśmy w kierunku hali oddalonej o 20 minut. Poczekaliśmy chwilę aż zespół przyjezdny skończy swój trening aby zaraz po nich wejść na parkiet. Kiedy Zenit powoli opuszczał halę przystąpiliśmy do rozgrzewki a następnie trener Miguel ustawił podstawową  oraz rezerwową "6" Ćwiczyliśmy akcje meczowe, każdy rodzaj ataku z dograń oraz wystawy sytuacyjne. Po prawie 2 godzinnym wysiłku fizycznym wróciliśmy do hotelu. O dziwo w pokoju nie było Julki. Nagle zauważyłem małą karteczkę z wiadomością.

"Spotkałam się Olą. Wrócę przed 20.
Kocham, Julka" 

 Zmęczony po treningu wziąłem prysznic i położyłem się aby się zdrzemnąć
* - Przykro mi.. - powiedział lekarz.
- Czyli nigdy już.. - pytałem
- Nie, nigdy już nie powróci pan do siatkówki. Ewentualnie jako trener. Mimo operacji bark nadal jest zbyt mocno uszkodzony - powiedział i wyszedł z gabinetu.
- Kochanie.. - powiedziała Julka
- Nie mów do mnie kochanie! - krzyknąłem i wybiegłem z gabinetu..*

Przestraszony obudziłem się. Zegarek wskazywał 19:45. Wstałem i podszedłem do okna, które prowadziło na balkon. Widok zachodzącego słońca i panoramy Łodzi zawsze robił na mnie ogromne wrażenie. Przez chwilę przypatrywałem się temu pięknemu zjawisku. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się a w nich stanęła Julia. Podeszła do mnie, stanęła obok i razem ze mną wpatrywała się w krajobraz. 
- Gdzie Matylda? - zapytałem
- Z mamą, ostatnio dużo czasu ze sobą spędzają - uśmiechnęła się. Przytuliłem swoją narzeczoną do siebie.
- Boję się, że jutro się nam nie uda wygrać..- rozmyślałem
- Dacie radę, musicie tylko pokazać charakter i pilnować Leona. Będzie dobrze. Kocham Cię - powiedziała i pocałowała mnie w policzek. 
- Idziemy na kolację? - zapytałem.
- Tak, jestem bardzo głodna - Julka chwyciła mnie za rękę i wyszliśmy z pokoju. Usiedliśmy przy osobnym stoliku z dala od sztabu i pozostałych zawodników. Spożyliśmy posiłek i wróciliśmy do pokoju. 
- Ja idę wziąć kąpiel,  wracam za 20 minut - powiedziała Kłos i zniknęła za drzwiami łazienki. 
Zgodnie z obietnicą, wróciła po 20 minutach. Gdy leżeliśmy przytuleni do siebie dużo rozmawialiśmy. 
- Mówiłam ci, że cię kocham?
- Poczekaj… coś pamiętam… - zacząłem się zgrywać. - We wrześniu zeszłego roku chyba coś takiego było - zaśmiałem się po czym musnąłem jej usta i zasnęliśmy. Ja i Julka obudziliśmy się około 7:30. Ubraliśmy się oraz zeszliśmy na śniadanie po czym udaliśmy się na poranny rozruch. Gdy po 1,5h wysiłku wróciliśmy do hotelu położyłem się i obejrzałem film wraz Julką. Nagle do pokoju wpadła Matylda i rzuciła się na mnie i wtuliła się.  
- Co tam mała?- zapytałem
- Dobrze, mogę ubrać dziś na mecz Twoją koszulkę zamiast wujka Karola? -prosiła mnie.
- A ja w czym będę grał? - droczyłem się
- Noo tato! Proszę! - poczułem ciepło na sercu gdy powiedziała do mnie "tato"
- Dam ci żółtą dobrze? - uśmiechnąłem się.
- Dobrze - przytuliła się do mnie. Gdy założyła moją koszulkę zrobiłem nam zdjęcie po czym wrzuciłem go na Instagrama z dopiskiem  

"Mój mały kochany kibic" #skrabelchatow

Od razu pojawiło się wiele miłych komentarzy. Matylda została jeszcze chwilę w naszym pokojuOkoło 15 zacząłem pakować się na mecz. Wyciągnąłem walizkę do której spakowałem buty, skarpetki, spodenki oraz koszulkę. Udałem się do pokoju fizjoterapeutów aby założyć tejpy na kolana. Musiałem poczekać około 30 minut, ponieważ inny zawodnicy także potrzebowali ich pomocy. Gdy moje kolana były już poklejone tejpami wróciłem do pokoju po bagaż i udałem się do autokaru, w którym znajdowała się Julka i Matylda. Zająłem swoje ulubione miejsce, włączyłem muzykę i próbowałem skoncentrować się przed meczem. Kiedy wszyscy moi koledzy z drużyny oraz sztab ze zebrali się odjechaliśmy spod hotelu. Po około 10 minutach byliśmy na miejscu. W drodze do szatni zauważyliśmy odbijający na małej salce Zenit. Przywitaliśmy się po czym udaliśmy się do pomieszczenia. Przebrani i wyciszeni wyszliśmy na parkiet. Ludzi powoli przybywało. Wzrokiem odnalazłem Julkę oraz Matyldę i Panią Martynę. Znajdowały się w sektorze VIP. Wróciłem do rozgrzewki. Coraz więcej kibiców zbierało się na hali. Po rozgrzaniu wszystkich partii ciała wraz z Nico przystąpiłem do odbić. Następnie przyszedł czas na atak i zagrywkę. O równej 18 sędzia zagwizdał początek meczu. Niestety goście już na samym początku zdobyli wysoką przewagę. Starałem się robić wszystko jak najlepiej. Niestety kilka błędów naszego zespołu zdecydowały o przegranym secie. W kolejnej partii postawiliśmy wysoką poprzeczkę Zenitowi. Cieszyliśmy się z każdego pukntu. 


Byliśmy tuż za nimi. Dzielił nas tylko jeden punkt, lecz o wszystkim zdecydowała końcówka. Bez nadziei na jakąkolwiek poprawę gry zeszliśmy z boiska. W 3 secie trener postanowił wprowadzić zmiany, które nie okazały się skuteczne. Ostatecznie przegraliśmy i tą partię. Porażka zdecydowała o awansie Zenitu. No ukrywałem nerwów. Byłem zły na kilka osób. Pewien dziennikarz poprosił mnie o wywiad. Podszedłem i odpowiedziałem na wszystkie zadane pytania po czym wróciłem na parkiet aby się porozciągać. Nagle podeszła do mnie Julka.
- Skarbie.. nic się nie stało. Ważne by walczyć dalej. Jak nie w Lidze Mistrzów to  w PlusLidze. Głowa do góry - próbowała mnie pocieszać.
- Zostaw mnie proszę. Zajmij się Matyldą. -chciałem aby sobie poszła.
- Ale..
- Idź! - krzynąłem.
Gdy skończyłem ćwiczenia udałem się do szatni nie zwracając uwagi na kibiców. Po kilku minutach wyszedłem do nich z powrotem. Zrobiłem kilka zdjęć i podpisałem plakaty a następnie wróciłem do szatni. Przebrałem się, zabrałem swoją walizkę i poszedłem do autokaru. Usiadłem z  tyłu tuż przed Nico. Założyłem słuchawki i włączyłem portale społecznościowe. Zacząłem odpisywać na wiadomości od znajomych z Argentyny oraz kibiców. Gdy cała drużyna zebrała się ruszyliśmy do Bełchatowa. Julka zauważyła to, że jestem zły więc nie odzywała się do mnie. Zapewne chciała abym ochłonął. Około 4 nad ranem byliśmy w Bełchatowie. Poprosiłem Nico aby odwiózł mnie do domu jak tylko pogadam z Julką.


- No to ja już jadę do siebie. - powiedziałem.
- Nie zostaniesz na noc? - zapytała.
- Nie, będzie lepiej żeby nie. - powiedziałem dość stanowczo.
- Dlaczego?
- To nie czas na takie rozmowy. - próbowałem wymigać się.
- To kiedy będzie? 
- Nie wiem. Może kiedyś. - wzruszyłem ramionami.
- Nie musisz aż tak przejmować się tym meczem. - znowu zaczęła
- Julka! Ty nic nie rozumiesz! - uniosłem głos.
- To mi wytłumacz do cholery! 
- Chciałem być najlepszy, ale nikt mi w tym nie chciał pomóc. Chciałem wygrać ten mecz, ale jak widać nikt inny nie chciał tak bardzo jak ja. Więc jak mam się czuć? No powiedz. Daj mi spokój. Dobranoc. - odszedłem.
Kiedy wróciłem do domu, przygotowałem sobie lekką kolację oraz włączyłem telewizję na kanał informacyjny. Każdy z nich nadawał o naszej porażce. Nie miałem zamiaru tego słuchać więc puściłem swoją ulubioną płytę i odpaliłem grę na laptopie. Nad ranem zasnąłem. 
Obudził mnie dopiero telefon od Julki. Nie chciałem z nią rozmawiać więc wyłączyłem go. Po południu ogarnąłem swoje mieszkanie, zrobiłem zakupy i obiad a następnie wyszedłem na wieczorny jogging. Zmęczony wróciłem do domu około 20. Wziąłem prysznic, zjadłem kolację i położyłem się do łóżka. Dopiero wtedy włączyłem telefon. Było aż 27 wiadomości  i ponad 100 nieodebranych połączeń od Julki. Zignorowałem to i oddałem się w ramiona Morfeusza..

------------
No i mamy kolejny rozdział!
Przepraszam, że trochę krótki, ale jakoś nie umiem pisać z perspektywy Facundo :D
Chciałabym w miarę możliwości aby każdy zostawił po sobie ślad. To zmotywuje mnie do napisania kolejnego rozdziału nieco szybciej niż w piątek wieczorem. Pamiętajcie, że zakładka LA jest edytowana na bieżąco! Dziś pojawiły się nowe odpowiedzi!
Do soboty!
insta: natkag11
snap : natkag11


 

6 komentarzy:

  1. Oj Fakuś taki zły człowiek xd hehehe xdxdxd W sumie tak jak mówiłam..nie dziwie się że był wkurwiony po tym meczu xd
    Czekam na wiecej
    Buziol ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja bym chciała zobaczyć takie zdjęcie na instagramie Facu :D Rozumiem jego złość i to, że musiał jakoś odreagować i być sam, jak ja jestem zdenerwowana to też krzyczę na wszystkich dookoła. Jula powinna dać mu trochę czasu i najlepiej się nie odzywać, skoro sama kiedyś grała w siatkę-pewnie wie, jak musiało mu być przykro po przegranej.
    Więcej z perspektywy Facu! ^^

    Natasiak.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na kolejny rozdział.Uwielbiam.Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Co tu dużo mówić rozdział jak zwykle genialny :)
    W chili wolnego czasu zapraszam na 12 rozdział :)
    http://zyciemkierujaprzypadki.blogspot.com/2016/04/rozdzia-12.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Skąd Ty to wszystko bierzesz? =-O mega ciekawie piszesz :-D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju jakie to słodkie z tą koszulką, którą chce Matylda *.*
    No ale Natalka taka okropna, że obowiązkowo musiała coś zepsuć.. :/
    Ale mam nadzieję, że będzie ok :)
    www.oczywojtka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń